Ale zawaliłam... Jestem taka zła na siebie.! Przez ten czas kiedy nie pasałam przeżywałam piekło w domu...
Mama chciała rozwalić mi wagę, ale skończyło sie tylko na tym, że mi ją schowała. Chłopak o mało nie zwariował od mojego obsesyjnego odchudzania się. Szwagier ciągle prawił mi kazania, że przesadziłam już, że nie zamierza odwiedzać mnie szpitalu...
Po kilku, kilkunastu rozmowach z nim i z chłopakiem odpuściłam dietę, bo dotarło to do mnie, że moje relacje z bliskimi są coraz gorsze. Nawet nie myślałam, że tak bardzo się o mnie boją. Ciągle uważałam, że chcą mi zrobić nazłość tym, że mówią abym coś zjadła albo tym że mama pozbawiła mnie wagi. Kiedy to zrobiła byłam załamana. Czułam ogromny strach. Waga była pewnego rodzaju wyrocznią. Zawsze ona jako jedyna mnie chwaliła pokazując mniejsze cyfry, ale nagle mi ją odebrano... Czułam wielki żal do mamy z którą już od dłuższego czasu nie rozmawiałam.
Jednak 2 tyg. temu to się zmieniło, kiedy zjadłam z rodziną prawdziwy niedzielny obiad. Nie musiałam siedzieć sama w pokoju, nie musiałam udawać, że jem bo na prawdę jadłam. Widziałam, widziałam jaka jest zadowolona. Wieczorem zaczęła ze mną rozmawiać. Przeszła mi złość, minął strach. Ciągle razem siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Kiedy mówiłam o tym chłopakowi, że rozmawiam z mamą i mamy znów dobry kontakt był bardzo zadowolony, między nami też zaczęło się wspaniale układać. Spędziliśmy cudowne święta. Ale myśl o diecie znów wróciła. Znów chce tu być, znów chce schudnąć. Chce aby mama oddała mi wagę i chcę żeby znów mogła mnie pochwalić, tak jak w dzień kiedy pokazała mi 53,8kg <3 to było ostatni raz kiedy na niej stanęłam. Brakuje mi jej. Chce schudnąć, jeszcze troszkę, odrobinkę.
Ta sytuacja dużo mnie nauczyła, dlatego teraz będę bardziej ostrożniejsza bo nie chce znów zniszczyć tego co o mały włos nie straciłam. Nie chce przytyć, ale też nie chce stracić dobrych relacji z bliskimi.
Znaleźć złoty środek i złapać w tym wszystkim równowagę to klucz do sukcesu. Trzymam za Ciebie kciuki ;)
OdpowiedzUsuń