Bo u mnie w miarę udany dzień. Byłam na rowerze u cioci, jechałam jakieś 30min, i powiem wam, że się przeraziłam moją kondycją. Tak bardzo spadła... tak bardzo jest niska, no może i tragedii nie ma- ale myślałam, że jest dużo lepiej. Pierwszy raz w tym roku siadłam na rower- ale zapewne nie ostatni. Postanowiłam, że od dziś będę przynajmniej 3x w tygodniu jeździć minimum 30 minut. Trzeba wyrabiać kondycje.! Przecież jeszcze 2lata temu jeździłam niemal codziennie- miałam taką świetną kondycję. Muszę ją odzyskać ;)
Bilans :
ziemniaki z marchewka : [100]
bułka : [250]
jogurt : [100]
2 Michałki i 2 wafelki : ok. [200]
Razem : [650]
I po co mi były potrzebne te słodkości. Gruba świnia.! Po co.! Gdyby nie one, zmieściłabym się w 500 kaloriach..!! Zjadłam je u ciotki wiec chociaż taki tego plus że od razu je spaliłam....
Wczoraj przypomniałam sobie o jeansowej spódniczce, którą kiedyś kupiłam specjalnie za małą, aby mieć motywację. I wiecie co? Jest już na mnie dobra. Nawet powiem więcej, mogłaby być bardziej obcisła na tyłku ;) Cudowne uczucie, kiedy wszystkie ubrania znów zaczynają pasować.! <3