Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie - to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie. Upijać się? Spać całe tygodnie? Zapamiętywać się w aktywności aż do amoku? Modlić się nieustannie?
Nie radzę sobie, kompletnie nie radzę. Staram się panować nad emocjami, ale myśl, że już nie będziemy razem całkiem mnie zabija. Zabija bardzo powoli i boleśnie a ja nie chcę tak umierać, chcę być silna, wstać podnieść głowę i powiedzieć sobie: Będzie dobrze, skoro on tak pogrywa z Tobą to Ty pogrywaj z min. Tylko kurwa .! Ja go kocham, jest dla mnie wszystkim. Od tygodnia nic nie pisze... Ja wysłałam ostatniego sms do niego w niedziele pisząc, że strasznie tęsknię... Cisza. Nic nie odpisał.
Powiedział, że potrzebuje czasu, ale ile mam jeszcze czekać. Dzień, dwa a może miesiąc. Nie to za długo. Pomyślałam, że jeśli do końca tygodnia się nie odezwie to pójdę do niego, poczekam pod domem aż wróci z pracy i wtedy każę mu powiedzieć, co z nami, dlaczego tak nagle ma wątpliwości, co się stało, czy to moja wina....
Tak dziś już nie dałam rady, zasnęłam dopiero o 5.30 nad ranem a o 10 byłam już na nogach... Nawet udało mi się o min nie myśleć, ale po południu znów tak bardzo zatęskniłam, znów płakałam. Później zjadłam więcej niż chciałam i znów to zrobiłam. Znów wymiotowałam, teraz tylko mam wyrzuty sumienia. Ale wiem, że jutro tego już nie zrobię, bo nie chce wymiotować.
Jest już 19.35 i zastanawiam się czy zjeść kolacje, ale już trochę za późno wiec raczej nic nie zjem tylko trochę poćwiczę. ;)
No i tak, dzisiejszy bilans:
Kanapka z jajkiem (zjadłam samo białko)
Kotlet mielony
2cukierki pistacjowe
2tosty (zwymiotowane)
1/2 kiwi
Rzucam palenie..! Mieliśmy razem rzucić, ale zostałam z tym sama.
Tylko Wy kochane mi zostałyście :*