środa, 10 października 2018

# # #

Cześć słoneczka. <3
Czy zastanawiacie się na ile poważny jest wasz (nasz) problem z odżywianiem..?
Czy jest to wasz świadomy wybór, a może tylko złudzenie, że jest to świadome w jaki sposób żyjemy i się odżywiamy..? Na ile same jesteśmy w stanie sobie pomóc a ile jeszcze potrzebujemy pomocy od osób trzecich.

Dziś miałam luźną rozmowę z szefową... I dowiedziałam się, że ona też przez 10 lat chorowała na anoreksje/bulimie. Bardzo mnie tym zaskoczyła. Teraz jest już z nią wszystko dobrze, ma super rodzinę i bliźniaki ale wyszła z tego dzięki terapii - tak twierdzi.

Jej zdaniem, nie radzę sobie ze zdrowym odżywianiem i powinnam iść na jakąś terapie.
Widząc, że ktoś je nie robi to na mnie wrażenie, natomiast widząc Ciebie jak jesz to jest coś 'innego' i zobacz, że każdy w pracy kiedy widzi, że jesz zwraca na to uwagę. - To nie jest przecież normalne.


Kiedy powiedziała te słowa poczułam się się dziwnie. Z jednej strony tak trochę wyjątkowo lecz z drugiej, zrobiło mi się głupio... Nie chce doprowadzić do tego, że w pracy będę mnie pilnować i kontrolować. Wystarczą już gadki w domu na temat mojego 'ożywiania'









środa, 3 października 2018

Cogito ergo sum

Jestem, żyje. Czy wracam.? -Nie wiem.
Tak wiele się wydarzyło od mojego ostatnie post-a. Tak wiele a za razem tak mało. Jestem z A już 3lata, czy jestem szczęśliwa.? -Nie wiem. Jesteśmy po 'nieoficjalnych' zaręczynach... Choć od jakichś 3 miesięcy pierścionek jest schowany. Kryzys.? -Tak, i to już kolejny, nie pamiętam dobrze ale to już chyba 3 raz kiedy mamy większy kryzys. Ale nie będę się tu na ten temat teraz zbyt wiele rozgadywać. Może innym razem. :)
W zasadzie to sama nie wiem co mam pisać. Ogromny natłok niepoukładanych myśli.

Ostatnio trochę się pogubiłam we własnym życiu... i oto jestem. wczoraj wieczorem przypomniałam sobie o blogu, długo się zastanawiałam czy napisać czy też nie... wiem jak to wciąga a u mnie wciąż brak czasu. Jednak dziś postanowiłam napisać.... Cokolwiek... Mimo iż moja wypowiedz jest zapewne niespójna i chaotyczna za co przepraszam, to piszę.
Jeśli chodzi o dietę a raczej jej brak to sprawa wygląda tak, że nie liczę kalorii. Staram się jeść raczej zdrowe produkty lecz jeśli mam ochotę na pizze to nie odmawiam. (nawet nie chce myśleć ile ona ma kalorii) Jeśli chodzi o ilość posiłków w ciągu dnia to tu jest problem. 

Zazwyczaj pierwszy jem o 12/13 (najczęściej jogurt z musli i bananem). Kolejny posiłek to ok godziny 17/18 lub dopiero po powrocie z pracy czyli ok 21 :( I o tej też godzinie pojawia się wcześniej wspomniana pizza.! Wiem, nie zdrowo. Największy błąd.! Ale jak A mi zaproponuje żebyśmy jechali na pizze to nie umiem mu odmówić. Mogłabym sama coś zrobić zdrowszego na kolacje ale proszę uwierz, że jak wracam po 21 to nie mam ochoty na nic.
Oczywiście nie zawsze jem tylko 2 posiłki czasem jem nawet 4 to zależy ile jestem w pracy i ile mam czasu wolnego. Jednak przez takie żywienie czasem czuję się bardzo słabo. W ostatnim badaniu krwi wyszło mi, że mam niedobór wit. z grupy B
Pewnie zastanawiasz się ile warzę. Odpowiem, że za dużo o jakieś 6kg. (ostatnio stałam na wadzę jakieś 2 miesiące temu i pokazała 56,5 kg - wzrost 166 )

A jak u was robaczki.?