Jej jak długo mnie tu nie było....
Kochane jak tam u was, wszystko dobrze.?
U mnie tak wiele się wydarzyło, że nie jestem w stanie opisać wszystkich wydarzeń dlatego napisze najbardziej istotnych.
W ostatnim poście pisałam, że pracuję w restauracji, ale to już się zmieniło 13 lipca. W tedy właśnie wracałam o 1 w nocy z pacy i miałam wypadek samochodowy, znajomy który mnie odwoził chciał się popisać i wjechał w zakręt z prędkością ponad 120/h.... niestety zabrakło mi zakrętu. Wylądowałam w szpitalu.... skręcenie kręgosłupa szyjnego, skręcony obojczyk, zwichnięcie barku i naderwanie jego wiązać, uraz głowy, klatki piersiowej i długo mogłabym tak wymieniać. Ale to już nie jest ważne. Żyję.
Od prawie 3 tyg pracuje jako asystentka stomatologiczna, ale jeszcze nie wiem czy tak zostanę bo czekam na decyzje z urzędy pracy czy przyznają mi staż.
Miłość...? I to zaczynają się schody. Tęsknie za D. mimo to, że już prawie pół roku nie jesteśmy razem. Chce sobie ułożyć życie z kim innym, nie mogę żyć w takiej pustce jak teraz. Od ponad roku koleguje się z A. chłopakiem który był zakochany w mojej przyjaciółce o ile mogę ją tak nazwać. Jednak ostatnio trochę się zmieniło i zaczęłam się z min spotykać tak bardziej na poważnie. Oczywiście ukrywam to przed pseudo przyjaciółką. Wiem, że ona nie chce być z A. bo kocha innego ale głupio mi bo to oni mieli być razem a nie ja z min. Po za tym A. jest o pół roku młodszy ale i tak nie jesteśmy z tego samego roku czyli ja mam 20 a on 19. Niby mi to nie przeszkadza ale.... sama nie wiem. Po za tym boje się że go zranię bo nadal myślę o D. powiedziałam m o tym ale i tak nie doszliśmy do żadnej poważnej decyzji, czy jesteśmy razem czy nie, chociaż jak jesteśmy sami lub z jego kolegą to zachowujemy się jak para.
Kochane co ja mam zrobić, ryzykować czy nie...?